Czy Donald Tusk wraz Władimirem Putinem byli inspiratorami zamach na polskiego prezydenta? Czy Donald Tusk miał wiedzę o przygotowaniach do tego zamachu? Odpowiedzi na te i podobne pytania szybko nie otrzymamy. Jedno jest prawie pewne, do tej spektakularnej zbrodni by nie doszło, gdyby nie wizyta byłego premiera w Smoleńsku na trzy dni przed zamachem.
Co wiemy prawie na pewno: W powietrzu doszło do czterech wybuchów, a po przyziemieniu tupolewa – co najmniej dwóch. Pierwszy kluczowy dla zamachowców wybuch w środkowej części skrzydła miał miejsce kilkanaście metrów przed pancerną brzozą, drugi, który odciął 6-metrową kocówkę skrzydła – nad wschodnim skrajem ul. Gubieńki. Kolejny wybuch był konsekwencją pierwszego i drugiego, które wytworzyły w środkowej części skrzydła mieszankę paliwo-powietrze, która eksplodowała na wysokości autokomisu znajdującego się pomiędzy ulicami Gubieńki i Kutuzowa i wygenerowała alert TAWS#38. Ostatni wybuch w powietrzu, który spowodował oderwanie się części ogonowej zdetonowano kilkadziesiąt metrów za ul. Kutuzowa.
Po przyziemieniu tupolewa doszło do dwóch wybuchów. Pierwszy, pomiędzy kokpitem a salonką prezydencką zabił czterech pilotów, stewardessę oraz prezydencką parę i prawdopodobnie szefa sztabu gen. F. Gągora. Drugi najpotężniejszy, w centropłacie zabił w jednej chwili pozostałych pasażerów rządowej maszyny. Poniżej zaznaczyłem na zdjęciu satelitarnym umiejscowienie czterech wybuchów w powietrzu oraz pierwszego wybuchu po przyziemieniu tupolewa.
Kiedy i gdzie podłożono ładunki wybuchowe w polskim Air Force One? To kluczowe pytanie. Z dużą doża prawdopodobieństwa można postawić tezę, że wszystkie, z wyjątkiem jednego, który odciął 6-metrową końcówkę skrzydła (ten zamontowano w czasie remontu samolotu w Samarze) podłożono 7 kwietnia 2010 roku w czasie wizyty premiera Tuska w Smoleńsku.
Ładunki wybuchowe, który uszkodziły napędy śrubowe nie mogły być podłożone w Samarze z uwagi na to, że bardzo łatwo zostałyby odkryte w czasie rutynowych kontroli i zabiegów konserwacyjnych (smarowania i zabezpieczających je przed korozją). Również ładunki: w tylnej części samolotu i pomiędzy kokpitem, a salonka prezydencką umieszczono 7 kwietnia 2010 roku. Rządowa maszyna przez kilka godzin był pozbawiona jakiejkolwiek ochrony ze strony BOR i innych służb specjalnych Polski.
